Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2018

3041310897: nie przychodzi

Niektórzy zasługują na miłość Bardziej od innych, Lecz miłość do nich nie przychodzi. Czasami wiatr stuka w ich okna, A oni otwierają mu Jak kochankowi. Mają dużo czasu na picie w samotności I zbieranie kart walentynkowych, Ale nie mają żadnego adresu, Pod który mogliby wysłać Całą swą miłość jak pocztówkę. To do tych ludzi Bóg przychodzi I każe czekać. A oni woleliby raczej jak złodziej Wziąć szczęście innych I nie oddać.

3038280897: zdemontujemy wiatr

Zdemontujemy wiatr. I co nam pozostanie? Przestrzeń bez ruchu i bez drogi, Już nie ocean... Zdemontujemy słońce. I co nam pozostanie? Ciemność bez gwiazd i oczu kota, Które by mogły nasze odbić... Zdemontujemy Boga! I co nam pozostanie? Niezdobyta Golgota, Nieporzucone raje, Nienapełnione niczym ciała... I nie będziemy mogli Zdemontować wiatru, Ani słońca, Ani śmierci.

3039290897: promyki słońca

Liczą się złote promyki słońca, Które dotrą do mojej twarzy. Liczy się wiatr, Który będzie mnie łaskotał po karku. Liczy się pieśń, którą przypadkiem usłyszę, I wiersz, kiedy go czytam po raz pierwszy. Liczą się rzeczy, które nie będą trwać wiecznie, Lecz tak jak ja umrą. Liczą się, bo istnieją W chwili, w której pragnę, by istniały, W której potrzebuję ich istnienia. Świat nie mógłby być lepszy.

3571280807: w domu nie widać

W domu nie widać księżyca. Za to na dworze - Jak w mordę strzelił! Bezwstydnie krągły, Olbrzym bezchmurny Cały się kąpie w ciemności. A jak tak stanąć I gapić się w światło, Ciarki idą po plecach. I tańczy w oczach, I świat oddala, I spać nie można przez niego.

1998270894: nadejście jesieni

Nad zamyślonym brukiem nieba Tańczący grajek smętnych skrzypiec Słowa układa w mgłę wieczorną I drażni dźwięcznym niepokojem. Za dorożkarzem matejkowskim Równiutko idzie koń jak obłok, Któremu przyczepiono sanie Dla szukających mlecznej drogi. Świateł kagańce drżą posłusznie Strumieniem wiatru rwane cicho; Drzewa posunęły w swoim futrze Ciesząc się tą jesienną porą. I tylko moja dusza rzęzi Złamana wierszem jak tragedią; I tylko we mnie jeszcze lato Nie chce odchodzić w pustą wieczność.

3795260817: wynieść słowa

Niespodziewanie życie nie zacznie mi smakować; Nagle nie zacznie być dla mnie łaskawsze; Nie przyjdzie miłość mnie przekonać, Że Bogu dzięki za rozkosze. Czarnym piórem smierć mi pisana - Nie wygnana. Tyle, ile ze snu zdołam wynieść Słowa, Tyle mi słodko trawi ciszę Dusza byciem strwożona. A dalej co? Co po tym, jak nie nagle Przeżyje pusto i leniwie Dotknięcie życiem? Co się nie skończy, bo nie trwało? Co nie przeminie, bo bez wątku...? Bez jakich niestraconych uczuć Zamknę powieki swe po wieki? I gdzie się skończę bez początku?! [Nie mam nadziei, Że wyjątek dla mnie Niebo uczyni. Nie ma wyjątku bez reguły. W tym nawet Bóg jest niemy.] A zakleszczone we mnie wiersze? Kto je wyszepcze?

3732250815: spędzone z Tobą

Szukam Ciebie i zachodu słońca. Bo obiecałeś mi, Że będziesz przy mnie tam, Kiedy słońce będzie zachodzić. Pochmurność tego świata Nie przeraża mnie tak jak myśl, Że mogłoby Cię nie być Przy końcu mojego dnia. Zazdroszczę sobie tych lat Spędzonych z Tobą, Bo straciłam je z oczu Jak sylwetkę uciekającego psa. Namaściłeś mnie tak samo jak wiatr, Wiedząc, że będzie wiał, Że nie da się go schwytać, Ani przyciąć do ram. Ale trochę żal, Że stałam się wichurą, Która niszczy Nasz świat...

3231240800: śmierć i miłość

Śmierć i miłość Jednako są czerwone- Płomienne i krwawiące, Niosące łzy. Są jak wojny o dusze Między ciałem a Bogiem, A przegrywa człowiek I wygrywa wciąż człowiek. Ukrzyżowane piersi, Rozkrzyżowane dłonie- Tak samo smierć i miłość Potrafią pochłonąć. Jeśli spotkam kiedyś miłość I nie będzie ona Bogiem, Wiatrem ani poezją, Stanie się moja śmiercią Tak samo czerwoną Jak maliny zabrane siostrze, Albo bardziej.

3733230815: prawie poliptyk. Nagana ciemności

Nie śpię. Albowiem nocą Gwiazdy się szamocą Prosto w mój sen. I grają surmy - Gdy gwiazd kolumny Na moje niebo Wysypał zmrok. Więc jak tu spać? Gdy dyszy noc I jak parowóz Przez mój umysł gna... Nie umiem spać. Dopiero świt Skleja mi oczy, Uspokaja rytm. Więc jaka smierć Temu, kto przespał dzień? Kto całą światłość Czekał na czerń? Więc jaki Bóg Komuś, kto wiarę wiódł Prosto na skalny nurt? - I ukorzenił brak? Szafranu garść W przepychu swym i cenie Nie syci nas Jak proste ziarno w chlebie. Jakże zmylił mnie sen, Że życiem jest... z serii Poliptyk nocy

3700220813: niezauważalnie

Na pustej huśtawce Usiadł Bóg. Ty Go nie widzisz, A ja tak. Tylko wiatr Między mną a Nim. Czyli prawie nic. A może to Święty Duch? Więc Jest Ich Dwóch, Huśtawka I mój niebyt. W pustej głowie Sieje myśli Bóg: O Nim, o huśtawce, O istnieniu czegoś więcej Niż wiatr Zdolny rozkołysać... Bo kto kołysze huśtawką?: Wiatr wskroś przelatujący Czy Bóg siedzący Niezauważalnie?

3229210800: bezpieczna

W mojej duszy Na twoim ciele, Mogłabym przysiąc, że się zakocham. Ale to nie tak, Nie tędy droga Do prawdziwego miłowania. Jedyną się stanę, czy nie, Wiatr już spustoszył mi serce, Czas - ciało, I Bóg - Bez którego wszystko byłoby łatwiejsze, I ciemniejsze, I nieistniejące. Na szczęście nie muszę wybierać: Między tobą, sobą i Nim. Na szczęście jestem bezpieczna, Bezgrzeszna, Niezauważalna.

3793200817: by szukać miłości

Zdumiewasz nawet wiatr, Który cię porwał (by szukać miłości), Rzucił tobą o skałę, Rozbił twój okręt, Zniweczył..., Zagłuszył twój lament. Strasznym, okrutnym Bogiem Nie kierują żadne uczucia, Nie targają emocje, Więc jak ma okazać litość Nad twoim losem?! Zdradziłeś mnie tyle razy! A ja tylko raz odeszłam od Ciebie (By szukać miłości) i wciąż żałuję, Że tak słabo Cię znałam. Ucisz wiatr na morzu; Być może znowu wypłynę, By szukać miłości do mnie. A nawet jeśli nie - Czy liczy się to, Jak bardzo za Tobą tęsknię?

3756190816: byłoby domem

Miłość jest jak śmiertelna klątwa, Jak bezduszna, ciemna moc, Jak obsesja na własnym punkcie, Jak bezsenność, bezspoczynek światła, Jak brak tchu u długodystansowca. Jaka byłaby miłość ofiarowana mi Łaskawie? Jakbym o niej pisała, gdyby mnie Spotkała? Jaka byłaby twoja miłość Do mnie?! Jak bardzo by mnie wypełniła - Albo pokonała? Wytnij mi serce, Boże! Skoro nie będzie nikogo, Komu byłoby domem - Wyrwij je, Boże! Proszę!

3148180898: z dala

Przepływają przeze mnie myśli Jak okręty Zmierzające na wojnę, Szukające otchłani i głębi, By się na zawsze pogrążyć. Dobijają do brzegów obcych krain, Wyrzynają wszystkie uczucia, Nie pozwalają mi stać się jeńcem Czyjegoś najcieplejszego głosu. Walczą myśli moje, Jakby to od nich zależała Krucjata w mojej duszy; Przechodniem jestem tylko Z dala od swego Jeruzalem, Z dała od domu mego We mgle pogrążonego We śnie, W ogrodzie z innymi uczniami.

3281170801: drzwi otwarte na śmierć

Miłość jest jak narkotyk, Jak drzwi otwarte na śmierć, Jak „mam nadzieję, że cię to nigdy nie spotka”, Jak myśl, by rozbić się o rafę, Zanim skończy się ocean. Miłość mnie przerasta I dlatego nie spotyka. A jeśli spotka: Mam nadzieję, że się nigdy nie zakochasz W drzwiach otwartych na śmierć, Drzwiach mojego serca. W więdnących korzeniach moich Zbędnych, powyciąganych Ku studiom cudzych marzeń.

2666160895: mieć kasztanowe włosy

Dlaczego Miłość żąda tego, Bym się wyrzekła dnia i trwania I zamieniona w odruch światła Prawie że w Tobie nie istniała? Chciałabym nie móc widzieć jutra, Jak stąpam w nim spowita Bogiem I jak nie muszę być już nawet Dla siebie chlebem. Mieć kasztanowe włosy w świecie, Gdzie już nie można dać ich słońcu! Nie niszczyć nigdy już spokoju Jednym spojrzeniem! Trudna jest droga bez wyborów, Na której tylko zasnąć wolno. Trudno mi jednak jest ją minąć... Prosisz, wiec przyjdę? Czy muszę jednak być aniołem?!

3698150813: nie mam

Uschło mi serce moje, Zanim odkryłeś, że mam serce. Uschły mi usta moje, Zanim znalazłeś do nich pasujące. I teraz nie mam Boga, Bo Bóg by mnie nie opuścił. I pewnie nie mam duszy, Bo duszę chciałby uratować. A jeśli nie mam życia, Bo było snem bez znudzenia... Więc jeśli śmierć przyjdzie, Nawet mnie nie rozpozna.

3381140802: między nami

Pamiętasz, jak byłam w Tobie Szaleńczo zakochana? Jak dzień i noc wsłuchiwałam się W Twoje Słowa? Zabija mnie cisza między nami, Przerwana Rozmowa. Chwała nieba, Smutek ziemi, Wszystko to jest między nami. Cisza Twoja, Grzechy moje, Wszystko to jest przebaczone. Myślę o Tobie jak o Róży, Panie, Do warg przytulonej. O sobie - jak o kwiaciarce, Która liczy gwiazdy w jeziorze.

2664130895: przeczucie gotyku

Zakrzywiona cisza W dziurawych romańskich oknach Ma stężenie czasu, Który nie musiał koniecznie minąć, A jednak minął; Dobiega chwili chaosu, By złamać zamysł. Upływa przestrzeń, A stare cegły Nadal nie mają jednoznacznej barwy. Światło przeniknie byle mędrca I pozostanie ranny człowiek.

3753120816: wpadam we mnie

Chodzę, biegnę - Nie przybywa życia we mnie. Myślę, piszę, Ale czy tym leczę duszę? Wpadam w zachwyt dnia każdego, Ale smucę Boga mego. Jestem pełna darów Jego. Nie potrafię być! Dlaczego?

3147110898.18: wolność lata

Niebo się rozpostarło Manną kaszą Bielutką i ciepłą Na niebieskim talerzu letniego czasu. Wewnątrz pieśni listowie Na drzewach, Zamieniam się w boga Letniego poranka. Zmieniam się w powiew Wiatru nade mną, Staję się czystą wolnością, Czas płynie inaczej, bo donikąd.

3730100815: zapowiedź mroku

Jak obietnica wiatru Przyszedłeś do mnie we śnie, Jak zapach burzy, Która w ogóle nie nadeszła, Jak zapowiedź nastania mroku... Daremnie - Bo wszędzie jasność mnie zaślepia. Stoi na straży wiatrów drużyna, Cała kohorta morskich bałwanów; Szkwał lodowaty serce mi ścina, Bo brak miłości jak gilotyna Życie przecina, Kończy marzenia, Rozcina duszę - jeśli ją mam. Śmierć byłaby jakimś dobrem, Ale nie domem, Nie twoim ramieniem!

1945100894.18: moja opowieść czy opowieść o mnie

Chciałabym przejść przez lustro I znaleźć się W głębokiej studni, Którą Alicja spadała przez wieki. Nie odprawiłeś żadnej ciszy Pomiędzy nami, Jak egzorcyzmu, Więc teraz nie odejdziesz, Nie odejdziesz nigdy Z mojej opowieści. Potwornie się boję: Pokornie się boję spadać śniegiem W twoje serce, Pogrążyć cię w zimie, W zimnej opowieści o mnie. Ale nie mogę umrzeć, Zanim nie przyznam, Ile znaczyłeś dla mnie - Będąc wszakże tylko czekaniem Na ciebie, na kres, spadania koniec.

3266150501: prawda o tym

Miłość do mnie nie pasuje. Prawda o tym nie kosztuje. Jeśli będzie nawiedzeniem, Wciąż Poezji będzie cieniem. Miłość do mnie nie pisuje. Naiwnością trwała wiara. Wiara w Słowo, że wydaje Owoc, I że owoc ten - to Słowo. Miłość, której mi brakuje, Pewnie w Bogu odnajduje Źródło, przystań i natchnienie: Miłość Boga zamieszkuje. Miłość się ńie wyczerpuje. Czemu ciagle jej brakuje?! Bo rozdają ją nielicznym, I bez zasług, nielogicznie.

3279070801: topiąc się w naiwności

Co mam robić przez resztę świata, Żeby nie spłonąć na końcu W spojrzeniu Sędziego? Jak mam się przedzierać ku niebu Poprzez gnijące wschody słońca, Poprzez dni zamknięte, Nim się rozpoczęły, Topiąc się w naiwności ducha Idącego z wędką na ośmiornicę życia. Z jakiego snu pochodzą Moje sny, modlitwy, słowa? Ze snu szatana, Ze snu archanioła? Kim mam się stać jutro, Gdy wstanie nowe, obce słońce? Skąd mam wziąć wiedzę O pochodzeniu blasku, Który mnie oślepi I przekona, że należy coś zacząć, Coś zbudować, coś przeżyć -? Czy Ty, Boże, czuwasz, Bym była sobą, Bym była twoja? Co jeśli Cię zdradzę, Panie? I nie powstanie Nowe Jeruzalem. Nic nie zostanie Z naszego, z twojego snu, Z mojego marzenia O poezji doskonałej, Z twojego stworzenia Poety pobożnego, Świetego wieszcza?! Nie opuszczaj mnie, Panie, Tylko dlatego, że nie wiem, Kim mnie obudzą jutro Promienie słońca. Czyjego słońca?

3590120508: ani teraz, ani później

Ani teraz, ani później, Ani ja tobie, ani ty mnie, Nie będziemy domem. Ani grobem. Dom się oddala ode mnie, Grób wzywam nadaremnie, Bóg sobie igra na mnie, Beze mnie! Jak zniszczyć siebie? Wystarczy Go pokochać! Jak się ocalić? Wystarczy w Niego odejść! Zawsze coś tracę W zamian za to, Co mam zawsze: Nieuniknioną i bezpłatną Miłość - tak samo.

3602050808: katedra

Konam tak trzysta lat Bez powodu i bez wytchnienia, Bez miłości i bez śmierci, Bez ziemi i bez nieba. Ugodzona wiatrem jak domem I raniona deszczem jak łaską, Bez pośpiechu zarastam grobem, Wrastam w Boże Miasto.

3498150605: mlaskanie bazyliszka

Postanowił opętaniec kląć ludziska. Przygarnął bazyliszka, Który mlaskał o północy. Liście mlaskał. Liście pojadał. Okienną pluchę kreował Z tego mlaskania. Drzewa obierał, ogołacał. Ocieniał go ten sam księżyc, Który nam każe kochać, Który nas przygarnia. Bazyliszek miłości potrzebował I opętaniec pragnął kochania, Lecz myśmy wygnali ich z życia W nierealność bajań. I nie ma opętania, Zapomniane bazyliszki, Bo to, co nam przeszkadza, Traci istnienie, rację trwania, Zapycha nam śmiechem kiszki.

3499030805: blednąca orchidea

Zewsząd otaczają mnie Blednące orchidee, Przymarzające głosy. Rudowłosa rusałka Rozgrzałaby twe serce!? Proszę!... Zostań jeszcze. Wiem, że cię nie dosięgnę, Kiedy już pójdziesz I otoczysz się życiem, Światem, który mnie nie chce, W którym tylko jestem Blednącym głosem, Marznącym popiołem. Za mną nie lecą żółte motyle Spragnione miłości. Cień snu się wlecze, Tren śmierci, Oddech kostuchy. Nigdy nie będę płonącą włosem rusałką, Kochanką twoich pragnień, Zaklęciem, oczarowaniem... Zostań dzień jeszcze, Jeden świt, Jeden zmierzch, Jedną rozkosz. Nie dawaj mi śmierci w dłonie, Bo stanie się moim domem. Nie pozwól mi sczeznąć Tylko dlatego, Że mnie nie kochasz.

3681020812: bezkres

A wiatr północny Wygnał mnie znów na ocean. Otwarte rany mego serca Zalała słona woda łez. Nie ma kotwicy, Ani pewnych żagli, Tylko rafy wokoło, Na których rozbić łatwo. Jak grób odrzucić, Który kresu nie ma? Jak zrezygnować z bycia falą? Jak być posłuszną pływom, Gdy wiem, że nic już nie oddadzą?

2648010895: karabin

Fiołkowy karabin; Lub też karabin malachit... Strzelić nim Prosto w granit Chmury deszczowej. Przestrzelić niebo na wylot, Uczynić wyłom w przestrzeni, Krokiem nie oddalając Ziemi.