Może ranek mnie Żagań w śmierci łoże, Boże. Może mnie wieczór znajdzie w objęciach kostuchy. Może mi przyjdzie słońce witać w grobie. Może mnie skryje ziemi odgłos głuchy. Cóż, jeśli śmierci nie ma, życie moje płonne. Jeśli końca nie widać - konanie dozgonne. I bez tego mi ciężko, że się życie toczy, Lecz po niczym nie widać, że do przodu kroczy. Może mam coś z oczami, że w nie nikt nie wgląda; Może jestem za niska, może zbyt ułomna… Dość, że śmierć, którą innym rozdajesz tak hojnie, Mocniej mnie przytuli niż objęcia czyjekolwiek.