Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2018

3401311202: nastał wiatr

Nastał wiatr w drzewach, Rozkołysał las I przedarł się przez chmury. A kiedy zniżył lot, Prawie mnie dotknął swoją miłością, Zostawił zapach innych miejsc I odszedł na zawsze. Więc kiedy opowiadam Bogu, Że nastał wiatr, Mam na myśli chwilę tak krótką, Panowanie tak lekkie, Że krótsze od oddechu; A może opowiadam Bogu Tylko życzenie, Może go nawet nie było W pobliskich drzewach Mego serca. Niech rozkołysze mój wiatr kochany Łzy w moich oczach, Niech mnie otuli Zapachem niebios, Może wtedy zasnę Szczęśliwa. Może wtedy zasnę Szczęśliwa, I może znajdziemy się Na wichrowych wzgórzach.

3818301217: duchowa podróż

Strzępy okien przemawiają do mnie Wiekami spojrzeń. W każdym szkle był kiedyś wzrok Wybiegający na zewnątrz, Biegnący poza ramę. Jak też od kilku dekad tak stoję I nie wiem, co dalej. Kiedy dotykasz tego obrazu od środka, Widzisz moje plecy zapatrzone, Wypatrujące zdarzeń. Ale wszystko jest wewnątrz: Póki się nie odwrócę, co mam, nie zobaczę. Wzrokiem duszy WIEM wszystko, Lecz POTRZEBUJĘ Zmysłowego doznania tego, co wypatruję. Dopóki... nie włożę palca tam, Gdzie boli najbardziej..., Wszystko jak dotąd to tylko duchowa podróż.

2959291296: przeżyć

Niektórzy muszą przeżyć wojnę, By jej doznać. Drudzy w swych bezpiecznych domach Czytają statystyki i zestawienia. Poeci zamknięci w czterech ścianach, Słyszymy wybuchające bomby, Krzyki dzieci... Dlaczego niektórzy bardziej od innych Są naznaczeni snami, Lękiem, Morowym powietrzem? Jak to jest, Że boimy się tych, którzy Nic nie czują, Modlimy za wrogów, Cierpimy za kruki? Jak to jest, że jesteśmy Tak blisko Otchłani I wracamy do rzeczywistości Wyspani -?!

3326111201: jak cenna tkanina

Ty mnie prowadziłeś, Że dotarłam aż Tutaj. Z odległych krain mnie sprowadziłeś Jak cenną tkaninę, Z daleka mnie przywiodłeś, By mną wyłożyć Maleńki kawałek Twojego świata. Za wysoką cenę mnie nabyłeś: Za krew i ciało, I ciemność mogiły. Z tej mogiły mnie wykupiłeś, Jakbym była ważna - I tylko przez to jam cokolwiek warta.

3328271201: szepcz do mnie

Jedno jest piekło, Gdzie nie ma aniołów. I jedno niebo, Bez którego piekłem Stanie się każda ziemia, każde serce, Każda myśl najmniejsza. Szepcz do mnie jeszcze. Dosiadam wiatru, Lecz nigdzie nie jadę I tracę wiarę, Czekając, aż niebo Przybiegnie do mnie W za dużym swetrze... Szepcz do mnie jeszcze.

2289261294: dobranoc gwiazdom

Na zeschłych liściach, W innego słońca blaskach, Jesteśmy podobni - Ludzie, Aby umrzeć. Ciągniemy ze sobą piramidy, Gotyckie katedry, Wyszliśmy z jaskiń, Aby godniej umrzeć. Mówię dobranoc gwiazdom I pragnę, By nikt ich nie dosięgnął, Aby umarły ze mną.

3196251299: gniazdo

Gdzie założysz, ptaku, gniazdo, Jeśli wszystkie drzewa wytnie? Gdzie nabierzesz mocy w skrzydłach, Jeśli przestrzeń zabuduje? Jak się staniesz orłem niebios, Gdy przywiążę cię do ziemi? Zaczynam rozumieć, Że pokochałabym tylko ptaka wolnego Jak ja, A kochając go, Byłabym mu gniazdem - Czyli uwiązaniem. Właśnie to miłosierdzie nas spotkało, Że nasze szlaki się nie przetną, Nasze skrzydła nie ustaną W walce o niebo...

3549241206: wyrok na miłość

Rozmowy z Tobą unikam Jak wyroku na miłość, Wzroku Twojego unikam Jakby jednak przez litość Dla nas. Sama mogę tylko Zastąpić gwiazdy zwykłym błotem. Boję się, Że nie obeschną mi łzy Po Tobie.

2278231294: muszę do ciebie napisać

Muszę do ciebie napisać... Mam dla ciebie słowa. Bożonarodzeniowym błogosławieństwem Niech będą Motyle, które spotkasz w swym życiu, Gwiazdy, na których wzrok zatrzymasz, Pieśni, które ci łzę wycisną. Niech będzie Każde drzewo jak matka. Jesteśmy kuglarzami. Takich nas Bóg stworzył. Ale idziemy Bez względu na oklaski tłumu I grosze, Za które nie kupimy Chleba, słońca, powietrza, Domu. Lecz życzę nam wędrówki. I życzę nam upadków. Kuglarze uśmiechnięci Są trwalsi od stu królów.

2786221295: słońce

Kiedy już słońce się oderwie Od dachów domów Wczesnym rankiem, Nie ma na niebie gdzie się podziać, Póki nie skrwawi się zachodem. I musi pędzić Rączo w błękit, By przeszyć każdy skrawek nieba, W który wpatruje się dziewczyna Nie całkiem jeszcze zaskoczona. I tak się pali jak żarówka, Niezmiennie w oczy się wpatrując Ludziom, Dla których nie istnieje Jako modlitwa. Słońce jest Bogiem wędrującym Po to, by bliżej być człowieka; Każdego dnia się rodzi dla nas I dla naszego na umiera.

3817211217: w czerwonej szmince

Mnóstwo miłości I mnóstwo ciemności... Umierające zielono oko traw W czerwonej szmince malin tła; Uderzająca woń zatrutych strzał: Nie dotykaj piękna bez rękawic! Taką ma moc Zadawania cierpienia, ran - Nie przepraszaj za deszcz, Nie martw się o wiatr... Pomogłam ci spaść tam, Gdzie się w rozkoszy wije ziemia; Gdzie się rozmnaża bliskość w dal; Gdzie przez namiętność się umiera! Tyle miłości w ciemny szał, Że trudno zasnąć ze zdumienia.

3400201202: chociaż to czasem bardzo boli...

Dobrze mi, Panie, być poetą, Chociaż to czasem bardzo boli. Dobrze mi, Panie, być kobietą, Chociaż to czasem bardzo boli. Dobrze mi, Panie, trwonić słowa, Bo tylko słów posiadam nadmiar. Dobrze mi, Panie, trwonić ciszę, Chociaż to jakby suszyć morze. Trudno mi, Panie, być pustkowiem, Chociaż przetkanych oazami. Trudno mi, Panie, być człowiekiem, Chociaż to ludziom Niebo dajesz.

3699170813: pas piaf

Simplement je m’en fous, Simplement ce sera tout. Je me suis arrivée à la fin: Au bord de mon demain. Je quitte la vie, la bonne nuit, Je choisis déjà finir. Je regrette mais je suis rien- Je n’ai que ma regrette.

3707181213: zanim zgaśnie

Twoja śmierć jest częścią mojego życia. Czemu moja śmierć Nie mogłaby nas połączyć, Zanim zgaśnie we mnie wszelka nadzieja? Brakuje mi śmierci do szczęścia, A nie szczęścia do życia - Bo szczęścia bez Ciebie Nie umiem ogarnąć, Niczym jest radość z pustki I zadowolenie suchych oczu. Nie przepytuj mnie z istnienia; Stanie serce, stanie Ziemia - Wszystko, Cały ból skończy się ze zgonem: A więc, dalej, Boże!, koniec!

2781171295: zerwał się wiatr (pieśń o wietrze)

Zerwał się wiatr Jak szpak Z gałęzi drzewa. Umarła mu dziewczyna; I już nie śpiewa Melodii smutnych, Skrzypiec jesiennych, Trud wasz daremny, By słyszeć, Jak łka do księżyca. Zerwał się wiatr Jak ptak Z gałęzi drzewa. Odleciał tam, gdzie Nie ma nieba. Zerwał się wiatr Jak szpak Z gałęzi drzewa. Zabiła go dziewczyna, Nim poszła do nieba. Zerwał się wiatr Jak szpak Z gałęzi drzewa. Odleciał w dal, Jak mgła Rozpłynął się po górach. Szukała go Dziewczyna zakochana. Znalazła tylko pustkę Rozbitego dzbana. Nie znajdzie nigdy W żadnej stronie świata Szczęścia, Co ma skrzydła, Szczęścia, co ulata.

3705161213: słusznie więc Bóg

Nie ma nieśmiertelności dla mnie: Ani ciała, Ani duszy. Bo nieśmiertelność daje tylko miłość, A tej zabrakło dla mnie. Wieczność nie jest zabawką: Bez miłości jej nie obejmiesz; Słusznie więc Bóg nie ma dla mnie Planów na wieczność. Chciałabym może, Ale czegoś we mnie nie ma, Co by zniosło Ciężar czasu, Nieprzerwalność trwania. A więc przeminę jak piana morska, Zanim ktoś uczyni mnie człowiekiem.

3686151212: w kropli zmierzchu

Zdumiewają krople deszczu W kropli zmierzchu. Zdumiewają płatki śniegu W świtu biegu. Jak dościgniesz gradobicie, To w zachwycie. Jak dogonisz wiatru granie, To w peanie. Karawany mgły i dal W sercu mam. Po to szłam na skraje morza, Bo tam kwitnie dla mnie zorza, Tam mój grób wśród fal, Tam mój śmiech wśród skał.

3537241006: w niezmienności

Zmienność w niezmienności. Lekkość, łatwość, Z jaką wypuszczam z ręki Ulubiony kubek Na kamienną podłogę, Mam pewność, że już nie wróci Rozbity na tysiące. Tysiące moich marzeń Tak się co dzień rozbija O mój egoizm, O bezpieczne życie. Dbałość o brak ryzyka Zabija mój spokój - Ten augustyński spokój, Która osiąga dusza Zjednoczona ze sobą, Swoim przeznaczeniem I Bogiem. Łatwość, z jaką życie wypada z ręki. Nic nas nie dzieli od śmierci.

3548131206: nie przeklinam nocy

Ja w błotniste noce Też myślę o Tobie: Za co ja Cię kocham, Wielki, ślepy Boże! Ja u kresu mocy Nie przeklinam nocy: Wciąż uwielbiam gwiazdy Wystrzelone z procy! Ja krwawiąc oddechem, Nie celuję śmiechem: Nie drwię z Ciebie, Boże, Gdy ośmieszasz życie. Ja w świetle błyskawic Wciąż czytam poezje; Modlę, by już trafił Piorun w moje serce!

3610051208: przez mleczność

Mgława mglistość Mgławieniem w twarz, Mgławieniem rąk Otacza nas. Mgiełka myśli Przez mleczność przeciera Drogę do mgły Stworzyciela.

3612111208: w podziemiach

Nie wśród świateł, Lecz w podziemiach Twego serca, Jestem, Panie. Czuwam wśród śpiących, Kocham wśród nienawidzących, Wierzę wśród wątpiących, A tonę wśród uratowanych. Akurat tyle miłości, że hej, By mnie nie zostawić.

3325101201: więc zostaję tu

Tam, za oknem, nic mnie nie czeka. Więc zostaję tu, Gdzie moje marzenia nie mogą się spełnić. W ten sposób nie muszę ich zmieniać, Ustanawiać nowych celów. Tam, za oknem, są zimne serca I drzwi pozamykane Dla duchów. Czemu miałabym oddać sny cudowne Za szarpaninę uczuć I niepewność spotkań -? Tam, za oknem, są ci, którzy mogą Mnie skrzywdzić Samym swoim byciem. I tylko to, co nie jest ludzkie, Otacza mnie Bogiem za oknem, I tylko dlatego wychodzę, Pozwalam się krzywdzić.

3192091299: wiatr od morza

Wiatr od morza Przynosi mi wieści o tobie: Że połamanym statkiem wracasz, Że nie dopłyniesz, Że umrę z tęsknoty.

3319261101: jak ogień

Nie mam wyjścia, Muszę być jak ogień, Jak rozżarzone węgle Dla bosych stóp, Jak pozłacany chleb Na chciwy głód, Jak roztańczony śmiech Na stypie prawdy. Muszę was karcić, Chłostać, trwożyć. Muszę powrót do domu Jeszcze odłożyć, Nim nie będziecie Gotowi pójść Bez mapy. Muszę się dławić Swoją ufnością, Waszą niewiarą, Zmarnowanymi laty. I jeśli piekło was pochłonie, Muszę być ogniem, Który strawi piekło I strawi niebo, I spali mosty Nad przepaścią. Zmuszę was w końcu do latania, Do rozpostarcia skrzydeł, Do zdjęcia maski. Tyle w was tkwi z aniołów, Że oczy bolą od jasności. Gdybyście tylko chcieli Iść bez mapy Poza szlaki bezpieczne, Brukowane drogi. Nie planowałam, że mnie strawi Ogień moich marzeń Aż do kości. Że nic nie wzniecę Nad dnia spiekotę I duchotę nocy.

3323011207: oddech

Ty mi dajesz oddech, I biedronkę, I myśl spokojną, I sen tęskniący. Ty mi dajesz tęcze po deszczu I gwiazdy nocą - Jak listy miłosne.

3190061299: żaden [jak się wydostać z pustki]

Jak zdusić w sobie rozpacz, Że się dorosło i nie znalazło Żadnej ojczyzny, Żadnego ciała, Żadnej miłości? Jak się wydostać Z pustki, W którą nie trafia żaden człowiek, Żadna myśl święta, Żaden list z zaświatów? Nie ma nikogo. Czemu nie mógłbyś być nikim, By cię nie było, Bym mogła cię nazwać, Mogła powiedzieć, Że tyś oto nie jest Moim kochankiem, domem, ciałem.

2771051295: z księżycem

Zwiąż mnie I przypasz drzewami Do jakiejś ziemi. Inaczej ucieknę z księżycem. A ty stoisz. Zastanawiasz się, Czy chcesz mi pozwolić odejść Z księżycem Lub z kimkolwiek innym. Jestem tego świadoma I przykro mi, Że tylko mnie kochałeś tak, By ze mną nie być.

3684041212: dla Wisławy

Rzeczywiście: Wolę kino, ale domowe. Wolę kocią naturę mojego psa. Wolę wierzby płaczące, a nawet płaczący wiatr. Wolę czytać niż być czytaną. Wolę nie lubić ludzi, Którzy nigdy mnie nie polubią. Wolę igłę z nitką niż maszynę do szycia, Długopis niż maszynę do pisania. Wolę kolory, Więc nigdy nie będę elegancka. Wolę nie twierdzić, że wiara to głupstwo. Wolę wyjątki, uszczerbki i wadliwe egzemplarze. Wolę wstawać później, bo wolę dłużej pospać. Wolę Szancera. Wolę kraje podbite, a nie podległe. Wolę mieć zastrzeżenia. Wolę chaos początku niż doskonałość końca. Wolę gwiazdy. Wolę liście w śniegu niż mrożone owoce. Wybieram to, co łatwiejsze. Bo łatwo jest napisać taki wiersz. W zasadzie ani razu się nie pomyliłam.

3763031216: ponad ginący świat [Algun dia muerte mia]

Stoisz pomiędzy mną a Bogiem, Przeklęte życie moje! Puszysz się wdzięcznym strojem, Gnijące ciało moje. Algun dia muerte mia! De suerte. Despiertate! Prostujcie ścieżki do niego!: Do piekła waszego Właśnie wam narodzonego- Z róży cierń! Żyć znaczy: Oddychać, Cierpieć, Czekać na smierć. Odwrócić się od życia To być Ponad ginący świat, I mimo przeciwny wiatr, Chociażby plecami w nóż!- Gdy trafi się podły druh. Zdrzemnę się w śmierci wreszcie! Jak w zasłużonym triumfie, Jak w doczekanym awansie, Jak w najsłodszej nagrodzie... Tylko daj mi wreszcie Mia dulce muerte -

3816021217: bez puenty

Mam serce, którego nikt nie głaszcze, Mam włosy, których nikt nie dotyka, I duszę, którą Bóg zapomniał karmić. Może nie zapomniał. Nigdy nie grzało mnie żadne serce, Więc teraz nie wiem, Czy naprawdę jestem.

3322011201: bez kropki

Rymy, reguły paskudne, rzeźnik poezji, Rupieciarnia skojarzeń. Nie tak się pisze, Pisze się tęczą, tłumem marzeń. Legendą, linią lasu, lilią wodną. Lasem się biegnie bez tchu, A tam manowce, makabra mokradeł, Manieryzm boży, miejsca pełne mocy. I tak staję się włóczęgą, Więźniem Boga. Żadni wodzowie, wyprawy krzyżowe Mi nie pomogą się uwolnić z tego. W samym środku ognia, W obcowaniu z Bogiem, W bławatkach, w bombach bławatkowych Absolutny myśli, angielskie deszcze, Anielskie skrzydła. Uciekam, może. Też się uspokajam, Gdy iluzja idiotów, idealizm jaskiń Głód zaspokaja. Tylko pierwsze głody. Bo jest głód wielki, co jak gość przychodzi, Gbur, grzyb garbaty, Układa mi w głowie i dwie drogi widzę: Góry, gąszcze gwiazd na niebie, Albo doły diabelskie i drogi do piekieł. Diabeł jak złodziej, zaproszenie mroku, Łotr bezłzawy, Przeklętnik, padlina, o psim pysku bestia, Co powietrze psuje, Niewart, aby pięść zacisnąć. I porzucam diabła, drugą drogą idę. A tam w