Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2020

2969310197: kołysanka kaszydła

W ojczyźnie mojej jest Bóg Zmęczony trwaniem, Wieczyste granie, Ośmiopłomienne świece, Które swym blaskiem Sprawiają, że poeci piszą wiersze. W mojej ojczyźnie są smoki, Bez których żadne dziecko Nie przeszłoby przez dzieciństwo I nie dorosło, Są kwiaty o barwach czystych I ośmiobarwne tęcze. W mojej ojczyźnie łza każda Nie jest zbyt błaha dla nikogo, Ani zbyt ciężka... Są też zaczarowane lasy, Po których pełno śmiechu Leśnych rusałek. Ojczyzna moja się mieści W niczyich dłoniach. Znalazłam ją w sobie, Jak gradobicie światła.

2968300197: o śnie

We śnie Nie czuje się ciemności, Która wtłacza ciało Aż na dno łóżka. We śnie Nie słyszy się otchłani, Która pająkami Sypie się z sufitu Na śpiących w ciałach ludzi. We śnie Nie oddycha się lękiem I nie żyje porażką; Nie ucieka się lustrom, Ani nie czuje bólu Szkła tłuczonego głową, Nie potrzebuje maski. Sen Stworzył Bóg Siódmego dnia - Jak ułaskawienie Nocy I ludzi.

3184291099: co mamy

To miłość jest tym, co mamy. Najpierw jest jej niewiele - Na jedną parę skarpet, Lecz jeśli się przędzie cierpliwie, Można zrobić wielką kołdrę I swetry dla całej rodziny. Miłością się przykrywa wszystkie lęki, Każdą duszę rozszarpaną, Każde zsamotniałe ciało. A tam, gdzie miłość nie przychodzi, Zbierają ludzkie trupy Na długo przed odejściem duszy.

3205270100: z pełną duszą

Kiedy już, Panie, we wszystko zwątpię, To mi przypomnij Raje Zbudowane tylko dla mnie, Nie żadne zamki z piasku, Lecz sny spokojne, Dni pełne ciszy, Śpiące sumienie, Pewne, Że piekło minęło na zawsze, Że nic go nie wskrzesi. Czy przystoi Mówić do Ciebie z pełną duszą, Z duszą pełną goryczy I tego świata, Który jest cały zbudowany z piasków? Kiedy już, Panie, wszystko We mnie będzie, To mnie opróżnij, Zrób miejsce Na powrót dla Ciebie.

927260193: tylko skosztuję

Pożegnajmy się bez żalu. Ja muszę znaleźć... Wybacz mi, Panie, Że czasem odchodzę. Wrócę, Bo tylko w Tobie jest spokój, Którego potrzebuję. Wrócę, Niech tylko złość mi minie, Niech tylko skosztuję Grzechu, pogardy, cierpienia. Wrócę, Bo żadne z marzeń Nie jest tak piękne Jak to, Które mogę dzielić z Tobą.

2352259195: skt

Nie ma już tego kraika, Gdzie umarła szklana góra. Za czarnego rycerzyka Wyszła dama. Rycerzowi się nie wiodło: Król wypędził go na wojnę, By mu uwieść żonę młodą - „Zginie rycerz” - miał nadzieję. Ale rycerz nie padł w boju I pokonał wszystkie smoki, I powracał już do domu, Tęskniąc bardzo do swej żony. Pełen marzeń wbiegł na zamek, A tam właśnie jego żona Wychodziła na krużganek Żegnać króla. Czarny rycerz dobył miecza, Ale zbrakło mu odwagi, Więc pojechał na kraj świata. Zamek damie pozostawił. Kędy przeszedł, zwalał smoki I uśmiercał wrednych królów, Bo czarnemu rycerzowi Skradło duszę z bólu. Aż się zmęczył swą tułaczką I zapukał w biedną chatę. Otworzyło mu dziewczątko - Jak się chyba domyślacie. Czarny rycerz chciał uciekać, Ale było już za późno, Już się obudziła rzeka, Już się serce rozpuściło. Chłopka urodziła dziecko. Czarny rycerz uczył syna, Jak nie ufać wielkim królom, Jak przechytrzyć smoka. A na zamku pozostała ona. Umarła.

3092210198: być chaosem

Być poetą To znaczy myśleć, Czuć I być chaosem. Nie dożyć Do żadnego miejsca szczególnie, Nieustannie się bać I żyć w euforii. W gruncie rzeczy każdy się rodzi poetą, Ale nie każdy potrafi Wyciągnąć ręce w pustą przestrzeń, Zakończyć śpiewem przerażenie, Zdumiewać siebie.

3689230113: puk puk

Zapomniał o mnie Anioł Stróż, A może nawet Bóg. Puk, puk! Zastąp mnie, Panie, Kimś innym, Zabierz mnie na pełne morze I pozwól być nikim. Puk, puk! Jest tam jeszcze Bóg?

3688220113: poświata

Kasiu, Kasieńko... Miałaś umyć głowę, Miałaś zakręcić wodę, Miałaś być sobie domem. Kasiu, Kasieńko... Miałaś kochać do szaleństwa, A nie prosić o zastępstwo, Chować się pod korcem. Kasiu, Kasieńko - To w Tobie to nie ciemność, Lecz sen! Kiedy obudzisz się? Zdarza się codzienność, Ciemność, Błaganie o śmierć. Nie zdarza się miłość Ani ostateczność, Ani śmierć. Zdarza się rozpacz I brak rozpaczy, Bo już nie umiem czuć Naprawdę. Jak będę dłużej o tym myśleć, To nie zwariuję Niestety, Ale zapomnę, kim jestem: Skazą na własnym sumieniu I wymówką Boga Wobec tych, Których prześladuje szarość. Jestem pięknym złudzeniem. Przyśniłam się sobie. A kiedy się obudzę, Nie będę już miała siebie!

3447210104: drzwi do ogrodu

Już cię widzę, Już wchodzę do ogrodu: A ty stoisz Otoczony wiatrem i słońcem. Zawsze byłeś mi domem. Nawet Z dala od drzwi do ogrodu. Teraz tu wchodzę. Ale Teraz jest wiecznością I pytam wciąż Boga: Czemu to nie dzisiaj? Bo dziś jest tak słonecznie, Tak ciepło Na spacer, Na miłość.

3331200102: pełen pejzaż

Mocniej niż rośnie drzewo, Cieplej niż płonie ogień, Jaśniej niż swieci słońce. Wyżej niż niebo Szybuje świat mój, Moja dusza pełna łez. Otwieram skrzydła I gonię ciepły wiatr Aż do wrót niebiańskich, Aż do Bożych stóp. Nie ma we mnie myśli złej, Ani niepogody, Tylko zamglone oczy Ze szczęścia. Albo z pragnienia szczęścia. Albo to znowu sen.

2335190195: pejzaż mireralogiczny

Jak antymonit z igieł lasy W malachitowych, ciepłych tonach Dążą do wyrównania z pasmem Ciemnoazurytowych jezior. W oddali wzgórza arsenowe Przypominają grobne pola, O których langit drobnych kwiatów Nie zapomina. Ogrodów fale: róż cynober Stara się ukryć przed burzami, Które już płyną magnezytem Chmurnym i ciemnym. Rzeźbione markasytem góry Potężne jak morionu głębia Zatapiał wolno, nieszlachetnie Przez cały ranek piryt słońca. Fluorytowej chmury cieniem Dzień zacznie schodzić się ku końcu; Słońce nie schowa się pirytem, Lecz wielkim morzem realgaru. Aż wreszcie kasyteryt nocy Błyśnie z galeną gwiazd łaskawie, Żeby zastąpić ochrę myśli Powolnym w bornit zasypianiem.

3772180117: miłość własna

Kogo kochasz? - poza miłością własną. Kogo szukasz? - poza do siebie drogą. Ty masz więcej śmierci niż ja... I kiedyś podzielisz się ze mną Śmiercią i życiem - jednocześnie. A ja nie dzielę się z Tobą Mojego serca miejscem. Żal.

2331170195: meduzy

Jak wielkie, nieprzezroczyste meduzy, Spadochrony błękitne i czyste. Spadają na taflę broniącej się ziemi - „Synku, mamy wojenkę...” Złociste łany zbóż Chwiejące się wśród świstu kul I świt uciekający z pól... „Miny! - uważaj... synku mój.” A potem w głowach ślady czołgów I pamięć serca, jak grzmi nalot. „Nie będziesz, synku, już mógł zasnąć”- I pozagryzasz do krwi palce. W leju po bombie szmaciana lalka Odarta z uczuć i z warkoczy. Prośba do bogów, by uśpili - „Synku, spotkamy się po wojnie...”

3200160100: jakby deszcz

Jak długo mogę na ciebie czekać? Milion lat, Jeśli przyjdziesz; Ani dnia, Jeśli zwlekasz. Czuje się, Jakby deszcz padał W mojej duszy Przez sto lat. Nie jestem dla siebie Sterem, okrętem I grobem. Nie jestem sobie niczym Więcej Jak tęsknotą, Czekaniem, Gorączką i zgonem.

3820070118: demelza dźwięk

So shine, so shine, so shine. It’s fine, it’s fine, will fine. And you are thief of hearts; Of mine, also of mine. So bright, so bright, hush, hush! We never spoke the same; And never we are one: One life, even one death.

3873140119: w mrok

Szlifujemy ostrze nocy, Zaglądamy Bogu w mrok, Wystawiamy głowę w ciemność; A wciąż dziwi czyste zło. Świeczkę w oknie stawiam, Bo może ją zobaczysz, Nim przeminiemy. Pawłowi Adamczykowi

3547131206: drogocenna

Ze złota Bóg utkał moje drogie życie, A ja w błotniste drogi zamieniłam złote. Drogimi kamieniami powysadzał duszę, Ja do szyi je wiążę i na mosty włażę. Perłami uczynił wszystkie myśli moje - Nawet wieprzom nie rzucam, tylko w stawy topię. A z diamentów w mym sercu uczyniłam groty I rozbijam pancerze uczuć jak ostatnie lądy. Więc jak w koronie stojąc pomnażam lichotę; Jak siedząc na tronie blask tracę dla świata; Jak będąc olbrzymem nie zauważam siebie; Jak skarlałam przy Bogu, ciągle podlewania-?!

3566240607: oślep

Stosy mew pędzących na oślep Przez morskość przestrzeni. Jaki mamy wiatr? Czy to w ogóle nasz wiatr, Czy tylko Boże pożyczenie?

3580110108: małym

Jesteśmy czymś małym w czymś wielkim. Życie nasze jest czymś maleńkim. Życie jest walką o śmierć. Dopiero śmierć wyposaża nas w wielkość. Gdy zwraca nas Jemu. Wielkiemu.

3330100102: mamy korzenie

Zły deszcz pada na ziemię, Na moje ciało, Na moje drzewa. Zły deszcz spala mi piersi, Moje powietrze zmienia W niezdrową wilgoć. Pewnego dnia się uduszę W szumie spadających skarg, Skarg mojej duszy. To moja dusza się rozpada, Zmienia w zły deszcz, Zatruwa samą siebie, I moje ciało też. Pewnego dnia umrę, Ale to wcale nie będzie Najgorszy dzień mojego życia. Jestem w pułapce. A moje drzewa szepczą do mnie: Spójrz, jakie mamy korzenie Wysoko w niebie. Spójrz, jak Bóg nas kocha, Jaką miłość nam daje: Wszystko, czego potrzebujemy I jeszcze chóry anielskie! I nieniszczące deszcze. I nawet zazdrość twoją.

3855230718: kiedy wyciągam dłoń

Nieprzytomnie wierzę, Że rzeczy wokół mnie Dzielą się na Zesłane przez Boga I podłożone przez szatana. Dualizm świata Targa mą duszą Jak sztorm statku łupiną. I kiedy wyciągam dłoń W pustą przestrzeń, To nie wiem, czy jest Przekleństwem czy dobrodziejstwem. Więc idę dalej Ghana wiatrem w głąb Lądu, którego skrawkiem Ktoś zastąpił ocean, dla mnie.

3870261218: kiedy tonę

Językiem szpetnych twardych prawd Omawiam strumień świadomości, Że życie składa się z przeróżnych barw- Od jasnych do ciemniejszych. I kiedy tonę z braku tratw, Bo nikt nie rzuca się w odmęty, To wiem, że nikłą wartość mam: Zbyt małą, żeby przeżyć. Na jutro licząc nie za bardzo, Szczerze dziękując za istnienie: Otwieram oczy, by je zamknąć - Wybieram spanie. Za każdym razem dzień jest krótszy; I z każdym zmierzchem szybciej znikam. Bo moim domem są ciemności, A przeznaczeniem czarna dziura.

3872070119: komuś świat

Dużo pic, mało śnić, wiatrem być. Zdjąć gwiazdkę z nieba, gdy trzeba Podarować komuś świat. Sto lat! Nie płakać, nie ziewać, nie umierać Z rana, gdy trzeba z łóżka wstać. Zapomnieć szybko wszystko, Co tylko złego przyniósł dzień. Nie zapomnieć dobrego I tego, z czyich dobre wyszło łąk. Spłonąć?! Tylko w ogniu miłości twoich rąk.

3186061199: krzewem

Ty, Panie, jesteś krzewem winnym, A ja jestem latoroślą: Albo wypuszczę zielone listki, Albo ogień mnie pochłonie.

3187081199: już nie drzewem

Człowiek Może się rozpaść na milion kawałków I nawet tego nie zauważyć. Ja mogę się rozpaść. I wiatr będzie mną kołysał, Lecz już nie drzewem, A milionem listków Rozproszonych, Z których każdy coś znaczy, Lecz oderwany Nic nie mówi.

3197271299: szósta droga

Otóż zakwitłam tysiącem myśli, Zanim jeszcze powstało Słowo. I słowem byłam, zanim On Pozwolił mi przyoblec ciało. A teraz ciałem jestem, Które zmierza w proch I wie, że myśl w nim trwalsza jest Od wszelkiego ciała, Bo kiedy myśl się staje słowem, Jest niezniszczalna. I dlatego chcę, By ciało stało się słowem, Na powrót Bogiem.

3198030100:

Żeby myśl doleciała do nieba, Musi być silna. Dlatego codziennie karmię myśli sobą I stają się moje myśli silniejsze, A mnie ubywa.

2303020195: nic nie zbudzi

Jeszcze za blisko jest do świtu, By można było się utopić W bezgwiezdnej nocy. Lecz jest nadzieja, że się uda Uciec w karnawał jak pustynia I tłum bez ludzi. Nic nie zbudzi Naszego syna - Karła Uczuć, Któremu wszystkie strony świata Składają hołdy, by w nie nie szedł Jak zaraza. Wypijmy zdrowie Wielkich ludzi, Których obudzi Świt prawdziwy; Którzy powstaną, By żyć znowu; Którzy umieją Czuć do bólu I nie być karłem Obrzydliwym, Co nic nie czuje oprócz śmiechu, Gdy mięśnie twarzy mówią Głowie, Że wargi wstrętne się rozchodzą I idą koleiną w górę, By stworzyć grymas czymś podobny Do ludzkiego. Nie darmo chcą nam mówić gwiazdy, Że nie spotkały w swoim świetle Bardziej ciemnego i zimnego Oblicza niż naszego syna. Nie są w błędzie. Przeto pójdziemy Cicho w przestrzeń, I nie zbudzimy Karła więcej, By spał I nie mógł trudzić Ziemi Ciężarem złości i boleści, Która się prawie cała mieści W jego skórze. Ludziom udało się urodzić Bezuczucie.

3640141209: nie widzę końca

Upłynął dzień, A nie widziałam słońca... I zmierzch się zbliżył, Chociaż wciąż nie widzę końca. I nie ma zmiłuj Dla serca, co w rozterce - Nie ma litości Bóg, Chociaż to Jego serce... Chciałabym wiedzieć, Jak wrócić w łaski Twoje-? Czy mogę jeszcze żyć, Kiedy Ci powiem, Że nie ma we mnie życia?