Rozmawiam z Bogiem tylko o pogodzie. O tym, jak Jego deszcz mnie liże, Jak Jego wiatr mnie chłoszcze, Jak słońce wyciska mi łzy, Jak śnieg się w oczach skrzy. Bo w nocy ósmego maja Za oknem sypie śnieg z deszczem, Jak oszalałe wyją otwarte okna, Przez które gwiżdże powietrze. Rozmawiam z Nim już tylko wtedy, Gdy mnie przerośnie ból zdziwienia: Gdy umierają młodsze siostry, Gdy świat spod nóg ucieka. Co będzie o trzynastej? Znów będę płakać w pustym domu? A On mnie wcale nie pocieszy, A On mnie wcale nie pogłaszcze, Bo z Nim już tylko o pogodzie…