Wszystko na ziemi jest Metaforą czegoś innego. Zwłaszcza księżyc Rozpostarty jak wielka sowa, Albo jak skrzydła aniołów, Zawsze nad głową jakiegoś ślepca. W co go zmieniasz, Panie, Gdy księżyca braknie na niebie? W myśli poetów, Sunące falami I jak fale pastwiące się nad biedakami, Którym niosą tylko chorobę morską? Czy też w kroki tanga, Szarpanego przez mgły górskie, Które jak opętanie konie Nie dają się dosiadać? A może w pieśń Bolesną i jaskrawą, Szukającą w szale miłości Kropli słońca, Lecz daremnie? Komu potrzebny zwykły księżyc? Ty jednak go stworzyłeś zwykłym, A niezwykłym - człowieka, By mógł przyrównać księżyc Do każdego niespełnienia. Od nas zależy, Jaką twarz ma dzisiaj, Jakim jest smutkiem Albo żalem, W co Ty go zmieniasz, Panie; Dla miłości raptownej, Dla nagłego uczucia: Zrozumiem, jeśli to tylko metafora, Nie zrozumiem, Jeśli bez poezji nie można kochać.