Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

3514130206: List do Pozostania

Umarłabym chętnie Za winy moje i niewinność, Za brak, który czuję całą sobą, Rozdzierający na strzępy Słowami, Które jeszcze bardziej podkreślają Brak - czynu. Przez możliwość zjednoczenia Z Niewysłowionym, Zostaję Na nowy dzień, Na widoki wystawiona, Na zjawy realne, Na śmierć, Na lęk, Na zagubienie w sobie, Na niezrozumienie. Bez ufności, Że jutro obumrę, Że jutro wydam owoc. W samotności umieram Każdego dnia, Bo w samotności żyję, Bo trupem jestem - I ciałem i duszą, Bo nie do zniesienia Jest bycie i trwanie W pustce. Nieszczęście moje, Które dźwigam w sobie, Bo sen każdy jest koszmarem, Jeśli nie przyjdzie do mnie Sen o nim (A przychodzi rzadko), Bo nieprawdą jest moje życie, Bo jest absurdem, Bo niszczeje i gnije - I ciało i dusza, A nie umiera! Może nie jestem z tego świata, Bo tak mnie boli świat ten, I taka tęsknota za domem Ojca, Że nie ma tu dla mnie miejsca Ani wyzwolenia, I nie potrafię kochać Miłością żadną, A bezmiłością żadną

3520300306: słowo w ziemię

Rosną mi skrzydła prosto w ziemię, Jak kamień młyński u szyi. Rośnie w sercu groza, że się zmieniam w skałę, Że spopielam bukiet marzeń. Potrzebuję, Boże, Wyciągniętego w ciemność (jak grzbiet kota), Wypełniającego pustkę, Wysłanego w otchłań Słowa, Które Twoją Boskość Rozszerza Na naszą ciszę.

3877.3556290307: zamyka mnie

Śmierć nie jest odwracalna. Ale odwracając wzrok od niej, Zamyka mnie wszechświat w sobie Jak w pułapce trwania. Należy Ci się, Panie, Ode mnie zmartwychwstanie Po trudach ciemnych myśli I zawieszenia w próżni. Od Ciebie nie chcę uciec.

3105280398: z wiary kogoś

Istnieją miejsca niezbudowane z kamienia, W które się człowiek pogrąża jak w morze, W których się człowiek, gubiąc, znajduje, Których nic nie może wypełnić po brzegi. Wynurzają się jak kartki papieru Zapisane bardzo drobno wierszami Z duszy człowieka, który nie umie pisać, Z wiary kogoś, kto nie jest poetą. Chcą te miejsca nas przykuć do siebie, Zamurować swym rajskim powietrzem, Chcą nam zwrócić straconych bogów Na nasze potępienie. Wiem, że tam jesteś. Że się czaisz ze swoją miłością. Wiem, że musi istnieć takie miejsce, W którym nikt nie jest samotnym I pustym oddechem.

2459270395: z gałęzi nocy

Z gałęzi nocy Rozbrzmiewa śpiew, Którego nie rozumiem. Dociera do mnie Zniekształcony ciemnością, Spotęgowany lękiem. Noc nie jest słowikiem, Lecz zawsze sową. Nie jest pąkiem róży, Tylko jej kolcem. I nie uczuciem trwałym, Lecz przemijającym.

3103260398: na potłuczonych snach

Na potłuczonych snach Buduję każdy dzień bez pocałunku. Jak można żyć...? Właśnie jak ja - Ze strachem, że nic się nigdy nie zdarzy, Że nie zdążymy niczego dotknąć I zaraz odbiorą nam wszystko. Jak można żyć bez pocałunku? Można umierać Każdą nocą Wyjącą do księżyca pustką, Spojrzeniem bez oparcia, Uśmiechem bez powrotu.

3102250398: wszystko w śpiew ptaków

Zamieniasz wszystko w śpiew ptaków, W weselną pieśń, W modlitwę dziecka. Oddycha się Tobą jak najsłodszym lasem, Porankiem w górach, Rosą o świcie. Żyje się Tobą w wielkim pijaństwie Z upicia dobrem, ciepłem, Kochaniem jak na wieczność światłości. A nie ma Ciebie jak zapakować I podarować w kolorowej wstążce... I każdy musi się Ciebie nauczyć Samotnie, w bólach i o ciemności.

3443211103: zrobić ciszę

Wszystko wokół jest takie senne, Takie skoncentrowane na niebyciu. I jest w moim sercu takie miejsce, W którym się pustka mnoży jak nowotwór. Bo jest ciemnością grzech mój każdy, Kiedy mnie boli nadmiar światła. A nie chcę pragnąc tej ciemności, Chociaż nie umiem pragnąc blasku. Już przyszło wino: we krwi mej płynie, Sączy się strużką, by zrobić ciszę. Bo nie chcę słyszeć, jak głośno tonie Nieśmiałe istnieć moje marzenie.

3448130204: zapach miłości

Czasem wystarczy sam zapach miłości, Żeby chcieć domu I pieczenia ciasta. Nawet jeśli to tylko Wrażenie miłości, Czemu nie mielibyśmy tańczyć Przy pełni księżyca Samotni, Ale pragnący całości.

3451220304: najmniejsze

Najmniejsze, co trwa, Przez chwilę jest wieczne; A ja, która jestem wieczna, Nie chcę trwać.

3709210314: nie stoję na krawędzi?

Nie wstaję w nocy do pustego łóżka Ani do dziecka łez pełnego; Nie załamuję dłoni nad głupotą męża; Nie stoję na krawędzi szaleństwa... I cóż mam? Z tego, czym można ocaleć- Czym się trafia w wieczność pamięci, Czym się wygrywa ze śmiercią Nawet po śmierci -? Okazałam się córką naiwności, Czekając, aż w nim dojrzeje myśl O przeznaczeniu, o połówkach jabłka, O mnie, do kroćset!

3516200306: słone kochanie

Sprowadź na mnie Słony deszcz, Panie, Słone sitowie, Słone kochanie... Do granic morza Jest Twoja miłość, I do Bezgranic. A ludzka miłość Jest tylko słona, Łzawa po brzegi.

2445190395: zaczarowane księgi

Poezja istnieje. Tak jak gwiezdne łąki, Na które kiedyś trafimy. I my istniejemy - Jak zaczarowane księgi. Ale skazani na nieodkrycie Błąkamy się - maliksiążęta W poszukiwaniu szczęścia. Prawda śpi u nas, Pod naszym dachem. Zbudowaliśmy jej chatę w górach, W bezpiecznym miejscu, Tam, gdzie się bez mapy Nie trafia; I zgubiliśmy mapę.

3450180304: na śmierć

To byłaby wielka Łaska, Gdybym z miłości umarła, Jeden raz, a dobrze, Na śmierć. Prawdopodobieństwo Nocy Rośnie z każdym dniem. Nie mogę być dopuszczona do Nieba Bez nieba, Ani do piekła Bez piekła, Ani do śmierci bez śmierci, Bez miłości. To byłaby wielka łaska, Gdybym raz jeden zamilkła I w pocałunku przepadła Po grzech. Bo nie jestem grzesznikiem, Który nie ma czasu na sen.

3203210100: na zawsze

Gdybym była jak wiatr, Nie musiałabym sobie szukać Korzeni, Ani gniazd. Potrafiłabym każdego opuścić Bez lęku, Bo bez pamięci. Nie musiałabym szukać słów Na każdy dzień, Ważnych słów, By przekonać siebie, Że żyję najlepiej. Ale nie jestem jak wiatr. I ciagle szukam słów, Które mnie ukorzenią na zawsze, Których nie będę mogła opuścić Dla żadnych bardziej ważnych.

3212160300: zachmurzyło się

Głową w dół piekła, Gdzie kruki jedzą własne scierwa. Zachmurzyło się, By odróżnić Smutek od słońca, Przygnębienie od pogody ducha, Mnie od Ciebie, Boże. Moją noc.

3211150300: wziąć za rękę

Najtrudniej jest wziąć za rękę, Na której bardzo długo Nie było skóry. Nas to boli bardziej. Ponieważ kochamy Tę dłoń, Ponieważ nie chcemy, By ktokolwiek kiedykolwiek Sprawił jej ból. Ale ciepło Tak wielkiej miłości Zagoi wszelką ranę, Ożywi każdą tkankę Obumarłą, Pozwoli zmartwychwstać Przede wszystkim nam. Dlatego mamy nadzieję, Że spotka nas właśnie taki ból, Który przebije każdy ból I który wyleczy nas Z lęku przed bólem, Z trwogi przed cierpieniem. Dlatego czekamy na miłość Z podartymi dłońmi, Bo wiemy, Że miłość te dłonie naprawi, Odbuduje największy wrak Naszej duszy. A jeśli nam się nie zdarzy, Nie jesteśmy już ludźmi.

3833140318: desertation

It’s Strange To be value Only in God’s Eye. I’m full of crap And- I’m empty of life Like a dry river. —————————- Dziwne uczucie Być coś wartym Tylko w oczach Boga. Jestem pełna śmieci I pusta życia - Jak wyschnięta rzeka.

2850130396: list pełen cekinów

Wy za oceanem, Dalecy ode mnie przyjaciele, Oddaję wam słońce w posiadanie, By zaznać spokoju płomienia Nocą, Kiedy niebo moje jest czarne, Choć pełne gwiazd Kradzionych wam za słońce. Kiedy me świece spłomienieją, Helios powróci w moje niebo. Oddam wam wykradzione gwiazdy, Wyblakłe w dzień mój: W waszej nocy Będą jak rój cekinów na sutannie Mnicha śpiącego. Dając mi ciemność, Uczy mnie światłości Bóg mojej świecy.

3832120318: po(sz)czuć

Także i to mnie spowalnia i ogranicza: Zabandażowanie mojego życia, Zmumifikowanie mojego czucia, Żeby czas śmiercią poszczuć, Podrzucić trop innego ścierwa... Przestrzeń wokół mnie kurczy się Nieprzerwanie; Stalowych nerwów zgrzyt w ciemności, Zwichnięta szyja od patrzenia w górę, Także i to mnie tu wstrzymuje, Odwleka jarzmo nieba.

2784201295: przypowieść o starym beduinie

Twarz starego Beduina Stara się przekonać wielbłądy, Że zła jest pustynia. Jednak Beduin Pójdzie z nimi W burze piaskowe, W straszne noce; Ogniskiem będzie grzał ciemności, Kroplami wody gasił słońce. Lecz nie opuści karawany I umrze dla niej Tam, gdzie wydmy. Wielbłądy pójdą dalej same W inną zaklęte karawanę.

2788311295: modlitwa (przez słońce)

Modlitwa moja dotrze do Ciebie przez słońce, Przekażę ją ptakom lecącym ku niebu, Powierzę ją mgłom ulatującym w zaświaty, Poniosą ją dla mnie drzewne oddechy. Słów Twoich okruch dla mnie poniesie Słońce w swym blasku i kroku po niebie, Dowiem się deszczem, że mgły dotarły I przekazały Ci wiernie modlitwę. Modlitwa moja wróci od Ciebie I ukorzeni się we mnie miłością. Modlitwą moją mnie uczynisz drzewem, Bym mogła w Tobie mój dom opowiedzieć.

2789050196: ja, safona

Zdobywcy Złotych loków Księżniczek zamkniętych w wieży Nie są zdobywcami. Zwycięzcy smoków Umierających Ze starości Nie są zwycięzcami. Konkwistadorzy Silniejsi Od bogów, w których wierzą, Nie są prawdziwa siłą. A ja, Strącona w przepaść Przez papierowego żurawia, Ośmielam się być Palącym oczy Promieniem słońca. Biegnę Po złotych lokach, Odbijam się W tarczach rycerskich, Obalam bogów Drewnolicych. Dopóki Świat potrzebuje poetów, Jestem wszystkim.

2846080396: ostatni rzym

Ostatni Rzym spłonął Jak źdźbło trawy W wielkim pożarze lasu. Pokazałeś, Boże, ludziom, Jak się stawia wieże - Babel; Pokazałeś im drzewo Najgorsze w raju, Więc to drzewo uznali najlepszym. Ustanowiłeś śmierć ciała i ból I Kain obdarował nimi brata, Jak się obdarowuje kwiatem Kochankę. Jak źdźbłem trawy Dzielę się z Tobą, Boże, Wszystkim moim bytem, Ostatnim Rzymem.

3814261117: płyta

Kiedy wyobrażam sobie, Że na mnie nie czekasz, To nie ma znaczenia... Grobowa cisza, kamienna płyta I kiru czerń - Lepsze to niż nic, Skoro już nie masz dla mnie Miejsca w Domu. Bałam się, że nie przyjdziesz, Odkąd istnieję; Ale tera ten lęk jest prawdziwy. I smutek nieprzejednany. Czekam na ciszę Śmierci, bo na nic innego Liczyć mi nie wolno.

3831060318: blog poety

Stoję jak wicher na wysokim wzgórzu; Czy ktoś się boi, że zejdę w doliny? A chodzi przecież o spłacenie długu I zwrot znaleźnego tym, co nie znaleźli. Jakkolwiek mówić o umowie z Bogiem Na szlaki słów i sznury znaczeń, Straciłam życie ukrywaniem Swoich przeznaczeń. Gdy skrywam wiatr, on traci siłę, Czekam, aż scichnie - i jest po wietrze. Teraz przywołać jego ramion uścisk Jest zapomnieniem...

3348050302: nie anielskie

Kołyszą mnie moje myśli o Tobie, Aż wstaje we mnie człowiek I rozpościera skrzydła: Nie anielskie, Ale mroczne skrzydła ramion Rozpostarte w przestrzeń Dla przytulenia mroku. Ty Jesteś, który cierpiałeś za mnie- Bez skrzydeł, W najgłębszym mroku sumień ludzkich, W gąszczu naszych pragnień, Także w labiryncie mojej duszy. Kołyszą mnie Twoje Słowa o mnie, Aż wstaje we mnie anioł I rozpościera krzyże: Nie te drewniane, Ale jasne krzyże świateł Biegnące w ciemność piekieł, By także inni znali drogę W Twoje ramiona, w przytulenie. Ty, który Jesteś Drogą I światłem wiecznym lampy bez oliwy- Pozwól mi nieroztropną zostać duszą, Nad której cieniem się litujesz bardziej Niż nad doskonałością słońca.

1702040394: nad wielką wodą

Nad wielką wodą Łzy wielkie Sypała do wody Dziewczyna Piękniejsza Niż jej odbicie. Kochała Wierzby płaczące, Płakała, Że je opuszcza, Musiała Iść w świat, By poznać życie. Nad wielką wodą Łzy małe Sypała do wody Staruszka Starsza Od swego odbicia. Znalazła Wierzby płaczące I płacze, Że nie poznały Wróconej Ze świata, Który ją zniszczył.

998030393: katedra Notre-Dame

Kilka rad i przebaczenie I naprawdę odejdę. Aż do Katedry. Pamiętasz, jak byłeś szczęśliwy, Gdy wiatr targał sznurami w dzwonnicy? Dzwony wyznaczyły straż nocną I w Notre-Dame znowu jest pusto. Pod nieobecność Quasimodo Wiatr sznurami w dzwonnicy targa. Miłość moja jak Esmeralda Wiecznie powraca pod Katedrę.

3210020300: który wyglądasz przez okno

Boże, który wyglądasz przez okno, By zobaczyć, Czy stoję pod oknem - Jeśli mnie tam nie ma, Pamiętaj, Że sama nie mogę oddalić tego piekła. Jeśli zgrzeszyłam, Panie, Zrobiłam to, by bardziej Zranić siebie. Jeśli jestem podobna do Spadającego z wysoka liścia, Któremu wiatr Nigdy nie pozwoli osiągnąć dna, To dlatego, Że Ty Jesteś moim wiatrem. I gdybym nawet pewnego dnia Uschła Jak drzewo figowe, Będę Cię kochać, Panie, Za to, że mnie przekląłeś.

3347010302: Heloiza i Abelard

Dusz zgromadzonych nad księgami, Uśpionych nad woluminami: Nie budź ich, Panie. Pozwól im żyć potęgą Słowa, Które się rozpościera w głowach I żyć zaczyna jak melodia. Dla takiej pieśni żyli oni, Gdy się Izoldą i Trystanem stali: Wcielili mity mimochodem, Udowodnili, że Istnieje tragizm. Samotnych i odartych z siebie, Z sercem przebitym przez kochanie: Nie budź ich, Panie. Pozwól im się radować ciszą, Która ich dusze rozkołysze Niby olbrzymie morza: Ja jeszcze tutaj czuję, Jak we mnie bije ich miłości fala I znów uwierzyć mi pozwala W oddanie siebie bezgraniczne. Zmęczonych pragnień swych spełnianiem, Wzajemnym ust pielgrzymowaniem, Nie budź ich, Panie. Na co im wiedzieć, że jest grzechem Ich miłość szczodra w zaślepienie Od światła serca: To ich rozkoszą, Że są wzajemnie swą niemocą, Że zmysły tracą, Z każdą godziną bardziej pragną. Życiem zmęczonych obudź, Panie, Podaj śniadanie - zmartwychwstanie, Przywróć im ciała posiadanie Za to, że dusze żyły r