2352259195: skt

Nie ma już tego kraika,
Gdzie umarła szklana góra.

Za czarnego rycerzyka
Wyszła dama.

Rycerzowi się nie wiodło:
Król wypędził go na wojnę,
By mu uwieść żonę młodą -
„Zginie rycerz” - miał nadzieję.

Ale rycerz nie padł w boju
I pokonał wszystkie smoki,
I powracał już do domu,
Tęskniąc bardzo do swej żony.

Pełen marzeń wbiegł na zamek,
A tam właśnie jego żona
Wychodziła na krużganek
Żegnać króla.

Czarny rycerz dobył miecza,
Ale zbrakło mu odwagi,
Więc pojechał na kraj świata.
Zamek damie pozostawił.

Kędy przeszedł, zwalał smoki
I uśmiercał wrednych królów,
Bo czarnemu rycerzowi
Skradło duszę z bólu.

Aż się zmęczył swą tułaczką
I zapukał w biedną chatę.
Otworzyło mu dziewczątko -
Jak się chyba domyślacie.

Czarny rycerz chciał uciekać,
Ale było już za późno,
Już się obudziła rzeka,
Już się serce rozpuściło.

Chłopka urodziła dziecko.
Czarny rycerz uczył syna,
Jak nie ufać wielkim królom,
Jak przechytrzyć smoka.

A na zamku pozostała ona.
Umarła.
Czemu umarła?
Król jej nie kochał,
A czarny rycerz - przeklął...
Takie jest właśnie piekło.

Komentarze