3514130206: List do Pozostania

Umarłabym chętnie
Za winy moje i niewinność,
Za brak, który czuję całą sobą,
Rozdzierający na strzępy
Słowami,
Które jeszcze bardziej podkreślają
Brak - czynu.
Przez możliwość zjednoczenia
Z Niewysłowionym,
Zostaję
Na nowy dzień,
Na widoki wystawiona,
Na zjawy realne,
Na śmierć,
Na lęk,
Na zagubienie w sobie,
Na niezrozumienie.
Bez ufności,
Że jutro obumrę,
Że jutro wydam owoc.
W samotności umieram
Każdego dnia,
Bo w samotności żyję,
Bo trupem jestem -
I ciałem i duszą,
Bo nie do zniesienia
Jest bycie i trwanie
W pustce.
Nieszczęście moje,
Które dźwigam w sobie,
Bo sen każdy jest koszmarem,
Jeśli nie przyjdzie do mnie
Sen o nim
(A przychodzi rzadko),
Bo nieprawdą jest moje życie,
Bo jest absurdem,
Bo niszczeje i gnije -
I ciało i dusza,
A nie umiera!
Może nie jestem z tego świata,
Bo tak mnie boli świat ten,
I taka tęsknota za domem Ojca,
Że nie ma tu dla mnie miejsca
Ani wyzwolenia,
I nie potrafię kochać
Miłością żadną,
A bezmiłością żadną
Żyć nie umiem.
Jestem zmęczona nieopisanie,
I wypalona,
Bo już wycierpiałam -
I w obłędzie i na jawie -
Najdosłowniej brak wszelki,
I ból tak realny,
Że wszelkie zło było w nim zawarte,
Że razem z nim dostałam
Pamięć każdego okrucieństwa,
Jakie człowiek człowiekowi...
Już nic tu po mnie
I czuję się oszukana,
Że Bóg mnie tutaj więzi
Od rana do rana
I wciąż, od nowa,
Każe mi raczej trwać ciałem
Niż umierać,
Choć trwać duszą w sobie
Nie mam już siły,
I chciałabym wreszcie znaleźć
Ukojenie.
Bo snu pragnę,
Skoro zmartwychwstania
Bóg bez snu nie daje.
Bo w bólu straszliwym
Duszę się jak w klatce,
Samotna,
Gdy kończy się papier
Samotna bardziej
Niż przed fleszem natchnienia,
Przed iluminacją.
I nie skosztuję śmierci
Ani dziś, ani jutro rano,
I dłuży mi się to czekanie
Na sen -
Bo kto śpi, nikomu krzywdy nie czyni.
Edwardowi Stachurze

Komentarze