3319261101: jak ogień

Nie mam wyjścia,
Muszę być jak ogień,
Jak rozżarzone węgle
Dla bosych stóp,
Jak pozłacany chleb
Na chciwy głód,
Jak roztańczony śmiech
Na stypie prawdy.
Muszę was karcić,
Chłostać, trwożyć.
Muszę powrót do domu
Jeszcze odłożyć,
Nim nie będziecie
Gotowi pójść
Bez mapy.
Muszę się dławić
Swoją ufnością,
Waszą niewiarą,
Zmarnowanymi laty.
I jeśli piekło was pochłonie,
Muszę być ogniem,
Który strawi piekło
I strawi niebo,
I spali mosty
Nad przepaścią.
Zmuszę was w końcu do latania,
Do rozpostarcia skrzydeł,
Do zdjęcia maski.
Tyle w was tkwi z aniołów,
Że oczy bolą od jasności.
Gdybyście tylko chcieli
Iść bez mapy
Poza szlaki bezpieczne,
Brukowane drogi.
Nie planowałam, że mnie strawi
Ogień moich marzeń
Aż do kości.
Że nic nie wzniecę
Nad dnia spiekotę
I duchotę nocy.

Komentarze