3909131219: [interstellar]

Tracąc odpowiednio małe ilości energii,
Osiągnę międzygwiezdny poziom istnienia,
Galaktyczny modus,
W którym tracę tylko śladowe ilości cienia,
Brzegowe granice obrysu mnie samej -
Czy wtedy zaprzestanę nieistnienia?!
Czy żyjąc oszczędnie, bez namiętności,
Wytraca się mniej życia 
Od tych, co pędzą na oślep,
By zdążyć poczuć jak najwiecej,
Nim zgaśnie światło czyniące dostrzegalność,
Stanowiące o doświadczalności świata -?
Czy to rodzaj jakiegoś równania 
O zachowaniu energii,
Gdzie można nieuchronnie przewidzieć
Ubytek masy, płynów, ciała,
Działając przyspieszeniem na okoliczność bycia
(Precedens życia, incydent trwania) -
A spowalniając, uniknąć z życiem rozstania?
Jak długo śmierć się zwodzi,
Gdy unika się życia?
Na co ona tak czeka,
Jeśli nie na wystarczające 
Obrośnięcie mchem doznania,
Zaciężenie warstwami wspominania,
Przeważenie na szali,
Która gromadzi monety przeszłości,
Ale z pełnego kruszcu,
Nie z pustego przeczekania?
Jak bardzo gardząc życiem,
Można (skutkiem ubocznym) nie doczekać się śmierci?

Komentarze