3220240500: z miliona gwiazd

Prawdopodobnie żadna
Z miliona gwiazd
Nie może powiedzieć Bogu
Tyle, co ja.
Cóż z tego?
Świadomość, człowieczeństwo,
Wszystkie te straszne rzeczy,
Nie przerażają jej w nocy,
I nawet samotność,
Chociaż do najbliższej z gwiazd
Jest jej dalej
Niż mi do najdalszych z ludzi.

Prawdopodobnie
Żaden bóg nie każe jej
Być poetą,
Tak, jakby chodziło o kupno zapałek.

Prawdopodobnie tez niczego nie dźwiga
Oprócz własnego,
Niezasłużonego blasku,
Który pewnego dnia się skończy.

Nie tak, jak poezja.

I żadna z miliona gwiazd
Nie jest tchórzem,
Nie pozwoli jej Bóg uciekać,
Nie dał jej wolnej woli,
By mogła zmienić miejsce,
Zamysł własnego bycia,
Cokolwiek w planie
Tego,
Który nie powinien dawać więcej
Mnie niż stokrotce.

Ciężko, nie wiedząc, kim się jest,
Żyć świadomością, ze się nie wie
I że dzień
Ani rok
Nie przybliżają
Do owej wiedzy,
Wiary,
Czy ufności.

Zdeterminowanie światła.
Niezdeterminowanie życia.
Jaki jest głębszy sens niesprawiedliwości,
Która nas uczyniła wyższymi
Od sekwoi,
Słabszymi od biedronek?

Komentarze