3875060219: niejednoznaczna
Powoli szłam równo,
Gdy nagle na zakręcie
Wyskoczył ze mnie pies, wilk ostry,
Wytargał futro w przestrzeń
Jak jeżozwierz kolczasty
I zaczął łypać okiem
Na przestraszone sworznie świata,
Rusztowania rzeczywistości.
Żeby go uspokoić,
Przyspieszyłam krok jeszcze
I bardziej zmrużyłam oczy,
By nie uzyskał ostrego obrazu
I jednoznacznej oceny rzeczy.
Na progu dnia
Znalazłam śmierć przechodnią,
Jak skarb,
Jak triumfalne wejście
W dal,
Jak nowy szlak.
Tylko ten pies
Wyjący we mnie,
Ten wilk ostry,
Co nie pozwala odejść,
Zatrzymuje mój wzrok, mój byt zawiesza
Na sworzniach świata,
Na dniu dzisiejszym.
Gdy nagle na zakręcie
Wyskoczył ze mnie pies, wilk ostry,
Wytargał futro w przestrzeń
Jak jeżozwierz kolczasty
I zaczął łypać okiem
Na przestraszone sworznie świata,
Rusztowania rzeczywistości.
Żeby go uspokoić,
Przyspieszyłam krok jeszcze
I bardziej zmrużyłam oczy,
By nie uzyskał ostrego obrazu
I jednoznacznej oceny rzeczy.
Na progu dnia
Znalazłam śmierć przechodnią,
Jak skarb,
Jak triumfalne wejście
W dal,
Jak nowy szlak.
Tylko ten pies
Wyjący we mnie,
Ten wilk ostry,
Co nie pozwala odejść,
Zatrzymuje mój wzrok, mój byt zawiesza
Na sworzniach świata,
Na dniu dzisiejszym.
Komentarze
Prześlij komentarz