3023030797: pokój napełniony

W pokoju
Drzewa
Wybujały pod sufit.
Zgęstniały, przesłoniły słońce.
Stały się więźniami mojej wyobraźni,
By podarować mi noce szumiące.

Świątynia była pusta, Panie,
A napełniłeś ją
Listowiem wszelakim
Aż po brzegi.
Napełniłeś mą duszę
Wiatru graniem
W drzewach jesiennych.

I stałam się poganką,
Wyznającą fauny,
I driady,
Bożki leśne.
I stałam się tak rozkochana w Tobie,
Że wyrzuciłam las
Z pokoju,
By móc uklęknąć.

Komentarze