1901200794: siedem miłości

Aż pewnego dnia usnę,
By na zawsze zrozumieć ciemność.
Nie śmiej się ze mnie.
Nim nie umrę,
Nim nie umrą
Ostatnie ślady moje na tej ziemi.

Aż się rozpęta smutek w mojej głowie.
Aż zrozumiem twój oddech.
I będę pielgrzymować
Z braku powietrza
W usta twoje, w twoje płuca,
Gdy cała przestrzeń
Będzie tylko tłem naszej miłości.

Aż się zakończy zieleń
Twoich oczu
W jakiejś otchłani nieznanej
Wzrokiem anioła.
W jakiejś pustce leśnej
Każę się pochować.

Aż się wypali
Twoja miłość we mnie.
Aż rozbijemy stoły,
Aż połamiemy klomby,
Rozwieje się nasza droga mleczna,
Zacznie się umieranie,
Oddzielenie,
Powolne nieustanne bez siebie.

Aż zaprzestanie burzy Bóg,
Co nas połączył,
Świadek strąceń,
Sędzia, Ojciec
Tego, co nas rozdzieli.

Aż dojrzeją na drzewach owoce.
Aż się staną gwiazdami
Dla dzieci twe ramiona,
Mój uśmiech, twoje ręce, ma wiara.
Żeby życie przepisać,
Zaznać szczęścia.
Aż zostaniemy sami.

Aż się rozkołyszemy
W przyszłym niebie,
Aż się znowu znajdziemy
Po tamtej stronie,
Morzem, smutkiem rozstania,
Wschodem słońca,
Sobą na całą wieczność.


Komentarze