3843020518: nie wrócić

Wredny, paskudny Bóg,
Który mnie uwiódł
I pozwolił się porzucić.

Staruch,
Który zniewolił
Mój młody umysł,
Posiadł moją duszę,
I się nie oświadczył.

Uciekł, żeby wrócić.
Pozwolił mi uciec.
Pozwolił mi nie wrócić.

Najlepszy druh
I najgorszy kochanek.
Największa tęsknota
I niezaspokojone żale.

Jak mam o Nim zapomnieć?
Skoro wciąż mam Go przed oczami,
Skoro wpadam na Niego nieustannie,
Skoro mieszkamy obok siebie,
Doglądamy tych samych snów,
Razem układamy modlitwy,
Razem przeklinamy mrok
Nieszczęść i okrucieństw,
Razem zamykamy oczy,
Odwracamy wzrok,
Kroimy ból i solimy rany.

Gdzie mam się przed Nim schować?
Gdzie On się skryje przede mną?
Kiedy puścić Jego dłoń,
Trzymającą mnie przed utonięciem,
Wyciągającą z bałwanów piekieł,
Utrzymującą nad urwiskiem -?!

Wredny, paskudny Bóg,
Który zna mnie najlepiej,
Którego ja znam lepiej
Niż siebie,
Którego nie oddala ode mnie
Żadne moje słowo (niczym zaklęcie),
Którego się nie pozbędę...

Ciszą i milczeniem
Daje mi znać, że Jest.
Niezauważeniem
Daje mi przyzwolenie
Na zwątpienie i lęk.
Kto mi da większy dowód,
Że Chce mojego mroku?
Nawet wątpiąca w Miłość
Jestem Mu jak Protokół,
Świadectwo i odróżnienie...

Tak będzie, że znowu zwątpię,
Zgubię drogę, zapomnę...
Tak będzie, że Bóg nieznośny
Zawsze mnie znajdzie.


Komentarze